Medytacja na I sobotę TAJEMNICA DRUGA ŚWIATŁA Cud na weselu w Kanie Galilejskiej
TAJEMNICA DRUGA ŚWIATŁA
Cud na weselu w Kanie Galilejskiej
Bądź pozdrowiona Święta Boża Rodzicielko, bądź pozdrowiona Maryjo, Matko naszego Pana i nasza Matko. Bądź pozdrowiona Matko Boża z Kany Galilejskiej, bądź pozdrowiona Maryjo we wszystkich Twoich wizerunkach z całego świata, z każdego miejsca na ziemi, gdzie ludzie oddają Tobie cześć i wielbią Twojego Syna, Jezusa Chrystusa.
Pragniemy dzisiaj, w tę kolejną pierwszą sobotę miesiąca, w duchu wynagrodzenia i zadośćuczynienia, towarzyszyć Tobie Maryjo i wpatrując się przez Ciebie w Jezusa „czynić wszystko cokolwiek On powie”.
„Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą!» I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!» Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.” [J2, 1-11]
Dzisiejsze rozważanie przenosi nas do Kany Galilejskiej. Ewangelista Jan informuje nas, że odbywało się tam wesele i że na to wesele zaproszono Ciebie, Maryjo, a wraz z Tobą także Twego Syna – Jezusa i Jego uczniów. I tam Maryjo dostrzegasz smutek gospodarzy, zakłopotanych brakiem wina.
Izraelici nie spożywali wina na co dzień. Był to napój podawany z okazji święta albo uroczystości. Na uczcie weselnej spożywanie wina było ważnym wyrazem świętowania, dlatego też jego brak musiał stanowić wielką przykrość dla gospodarzy. I Ty Maryjo, swoim pełnym dobroci spojrzeniem, dostrzegasz ów brak, mówisz: „Nie mają już wina”, wskazując na gospodarzy wesela, a nie tylko na brak wina. To tak, jakby nie o wino najpierw chodziło.
Tam, gdzie jesteś Maryjo, tam gdzie jesteś zaproszona, tam troszczysz się nieustannie o tych, którzy chcą być blisko Ciebie. Ty dostrzegasz każdy najmniejszy brak, ale przede wszystkim ten podstawowy brak, jaki zabija nas dzisiaj: brak pragnienia Boga, pragnienia nieba i zbawienia.
Wino w Biblii to symbol miłości, przyjaźni i radości. Częstym obrazem zbawienia jest w Starym Testamencie obfitość wina. Tam, gdzie w Biblii mowa jest o karach
Bożych, tam prorocy mówią o pozbawieniu ludu wina.
W Nowym Testamencie „nowe wino” jest symbolem czasów mesjańskich. „Nowe wino” to dar Jezusowej miłości.
Twoje słowa Maryjo: „Nie mają już wina” to nie tylko świadectwo troski o nowożeńców z Kany. Te słowa wyrażają prawdę również i o nas, o najgłębszej ludzkiej tęsknocie za zbawieniem, za radością i miłością wieczną.
Ty Matko i dziś zwracasz się do swojego Syna, zwracasz się nieustannie tymi słowami: „Nie mają już wina”: Synu mój, oni nie mają miłości, oni nie pragną nieba, oni potrzebują ratunku, potrzebują radości z odnalezionego zbawienia, potrzebują szczęścia, którego szukają na oślep w rzeczach i sprawach, które im go
dać nie mogą.
To Twoje nieustanne orędownictwo rozbrzmiewa, o Pani, nieustannie. Po to także przyszłaś do Fatimy. Przyszłaś tam, jak do Kany Galilejskiej, bo widziałaś jako pierwsza, że Twoje dzieci nie mają wina: wina radości i zbawienia, że zagraża im nie tylko smutek z powodu tego braku, ale i wieczna zguba – śmierć.
Jakże czułe jest Twoje Serce, o najlepsza z Matek, która czuwasz i widzisz, czuwasz i przybywasz nam nieustannie na ratunek.
Na polecenie Jezusa nalano wody do wielkich stągwi, które służyły do żydowskich oczyszczeń. Można powiedzieć, że wino Starego Testamentu się wyczerpało. Puste kamienne stągwie przeznaczone do owych oczyszczeń są symbolem Prawa zapisanego na kamiennych tablicach. Samo Prawo nie może zbawić, nie może oczyścić serc, zaspokoić głodu szczęścia.
Tyle razy przywiązujemy się do spraw i rzeczy, które nie mogą nas zbawić. Nawet puste i skrupulatne przestrzeganie przepisów Prawa nie jest w stanie nas uratować. Pobożność wyrażona tylko w rytuałach, przykazaniach przeżywanych bez Ducha, nie może nam pomóc.
Jezus przynosi nowe wino łaski, wino bliskości Boga, wino przebaczenia, wino uzdrowienia. Bardzo potrzebujemy, Matko, Twojego wstawiennictwa. Jakże często nasze serca są jak te kamienne, puste stągwie na weselu w Kanie. Nasze ludzkie miłości wypalają się tak szybko. Widzimy, Matko, tyle nieszczęść, tyle wina zamienia się w ocet, którym częstujemy innych, nawet Boga. Zamiast radością, żyjemy goryczą i smutkiem.
Matko Najświętsza, Ty sygnalizujesz Synowi problem, jakim jest brak wina na weselu. Nie podpowiadasz Mu, co ma zrobić w tej sprawie, decyzję zostawiasz swojemu Synowi.
Maryjo z Kany, Ty uczysz nas, że Bogu powinniśmy sygnalizować nasze problemy, bez dyktowania rozwiązań. Bo tylko On potrafi im zaradzić, bo On ma na to swoje sposoby, najlepsze i najmądrzejsze.
Życie bez wina, bez Bożej radości, bez obecności Boga, popycha nas w smutek, powoduje zagubienie, przygnębienie, a nawet tak wielu prowadzi do rozpaczy. Papież Franciszek wyjaśnił to bardzo dobitnie, gdy powiedział do nas, że jesteśmy wezwani do odrzucenia tej wielkiej „pokusy, by uważać się za pewnych siebie,
pragnąc żyć bez Boga, domagając się absolutnej wolności od Niego i Jego Słowa. Kiedy znajdziemy odwagę, aby uznać siebie za takich jakimi jesteśmy, to widzimy, że jesteśmy osobami wezwanymi do zmierzenia się z naszą kruchością i ograniczeniami. Wówczas może się przydarzyć, że ogranie nas lęk, niepokój o jutro, strach przed chorobą i śmiercią. Wyjaśnia to dlaczego wiele osób, szukając drogi wyjścia, czasami obiera niebezpieczne skróty, takie jak tunel narkotyków lub przesądy albo zgubne rytuały magii. Warto znać swoje ograniczenia, swoje słabości, ale nie po to, by popadać w rozpacz, lecz aby ofiarować je Panu. A On nam pomaga na drodze uzdrowienia. Prowadzi nas za rękę, Bóg jest z nami… Mamy prawdziwą i wielką nadzieję w Bogu Ojcu, bogatym w miłosierdzie, który dał nam swego Syna, aby nas zbawić.
Bóg jest większy od naszych słabości, niewierności, od naszych grzechów. Pochwyćmy Boga za rękę, spójrzmy na krzyż i idźmy naprzód. Niech Maryja, Matka Miłosierdzia, wleje w nasze serca pewność, że jesteśmy kochani przez Boga. Niech będzie blisko nas, w chwilach, gdy czujemy się osamotnieni, kiedy przeżywamy pokusę, by poddać się trudnościom życia.”.
To prawda, Bóg nie zostawił nas samych, dał nam swojego Syna, daje nam Go nieustannie w Eucharystii i we wszystkich sakramentach świętych. Daje nam także swoją Matkę. Matkę, która ma serce czułe, wrażliwe i uważne.
Tak jak przyjęłaś zaproszenie nowożeńców i byłaś z nimi na ich uczcie weselnej w Kanie Galilejskiej, tak jesteś zawsze z nami Maryjo. Zapraszamy Cię więc dziś do naszej codzienności, do szarości, do wesela i do smutków. Do naszych wyborów, do decyzji i do zwątpień. Potrzebna jesteś wszędzie. Potrzebna jesteś zawsze. Z Twoją macierzyńską dyskrecją, z jaką potrafisz zwrócić się natychmiast do swojego Syna, kiedy tylko zauważysz jakikolwiek brak, jakiekolwiek nasze cierpienie, jakikolwiek smutek. Także wtedy, gdy orędujesz za nami, za nami jako grzesznikami.
Święty Jan w przytoczonej wcześniej Ewangelii pisze nie tylko o przeznaczeniu
stągwi, do których na polecenie Jezusa nalano wody, ale również o ich pojemności. Każda z nich mogła pomieścić „dwie lub trzy miary”. Miara to około czterdziestu litrów. Zatem Jezus przemienia w wino ponad pięćset litrów wody! To dużo, o wiele za dużo jak na potrzeby jednego wesela. Można powiedzieć, że podczas wesela w Kanie Galilejskiej do pewnego stopnia role się zmieniają: to Jezus podejmuje zebranych i raczy ich obfitością dobrego wina zachowanego aż do tej pory. Toteż ewangelista kończy swój opis zdaniem: „[Jezus] objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie”. Oczywiście nie chodzi o dokładną ilość wody czy wina, ale o wielkość łaski. Bóg, który przychodzi, interweniuje w naszym życiu, przychodzi zawsze z obfitością, jakby z nadmiarem swoich łask. Maryja prosi, a Syn daje w nadmiarze. Jak to dobrze wiedzieć, Matko, że prosisz nieustannie, że jesteś Matką nieustającej pomocy.
Ta obfitość wina stawia nam przed oczyma kolejny cud – znak, o którym Święty Jan będzie mówił nam wkrótce, w kolejnych rozdziałach swojej Ewangelii. To cud rozmnożenia chleba i tak zwana Mowa Eucharystyczna Pana Jezusa. Są w niej następujące słowa:
„Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne […] Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”.
Święty Jan opisując scenę ostatniej wieczerzy, opowiada, że Jezus wiedział, że nadeszła „Jego godzina”. W tej właśnie godzinie, po wieczerzy paschalnej, podał uczniom kielich z winem mówiąc: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. Tak spełni się ta godzina, o której Jezus mówił do Maryi w Kanie Galilejskiej – Jego godzina. Woda w naczyniach służących do oczyszczenia, zostaje przemieniona w wino – napój oczyszczenia serc ludzkich z grzechów.
Tym zaś winem – napojem oczyszczającym – jest Krew Chrystusa przelana na Krzyżu w Jego godzinie.
Maryjo, Matko z Kany Galilejskiej, wstawiająca się za nami, wypraszaj nam cud przemiany naszych serc, przemiany wody codzienności w wino zbawienia. Maryjo, módl się za nami, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen
Przygotowano na podstawie: https://sekretariatfatimski.pl/